wtorek, 30 października 2012

Brzuchem do góry, czyli grzechy młodej mamy

Nie znam dziecka, które z własnej nie przymuszonej woli chciałoby leżeć na brzuszku. Ten sam problem był i u nas. Kładzenie na brzuszku kończyło się wielkim lamentem i wciskaniem nosa w podłogę, a że Leo jest wyjątkowym uparciuchem i leniuszkiem (jak podobno wszyscy chłopcy), to miałam wrażenie, że prędzej się udusi niż podniesie łepek i trochę poćwiczy. Ja natomiast mocno wówczas jeszcze wrażliwa na łzy mojego maleństwa, szybko się poddawałam i odpuszczałam.

Moja niekonsekwencja nie pozostała jednak bez echa. Najpierw ładnie siedział, a dopiero później nauczył się sam siadać, zaczął raczkować dopiero w 12. miesiącu, a stawać i chodzić boczkiem w 13/14. Teraz ma skończonych 15 miesięcy i dopiero próbuje stawiać samodzielnie pierwsze kroczki. Nie obyło się bez pomocy dziecięcego fizjoterapeuty, z czego jestem bardzo zadowolona i wdzięczna Pani Magdzie za pomoc. Ale reklama w następnym wpisie :)
Tym razem będzie o istocie i błędach poszczególnych etapów.


Każda mama na pewno wie jak ważne jest to, aby kłaść maleństwo na brzuszku. Wie też jak trudne jest to zadanie, szczególnie dla młodej wrażliwej na płacz dziecka mamy. Niestety, kładzenie na brzuszku jest niezbędne dla dalszego prawidłowego rozwoju dzieciątka. Maleństwo ćwiczy podnoszenie główki, wzmacnia mięśnie kręgosłupa i rączek. Z czasem też przekonuje się, że pozycja ta jest dużo ciekawsza i daje więcej możliwości poznawania świata niż leżenie brzuchem do góry :) Jak już wspomniałam, leniwym chłopcom nie robi to różnicy, więc dużo trudniej jest ich przekonać do tej pozycji.

Osobniki, którym leżenie na brzuchu przypadło do gustu szybciej zaczynają kombinować jakby tu przemieścić się z pozycji "brzuchem do góry" na "płaskowyż" i próbują same się obracać - znowu ćwicząc kręgosłup, łapki i mięśnie skośne brzuszka.

Czując się pewnie podczas leżenia na brzuchu dziecko podtrzymuje się jedną rączką a drugą próbuje chwytać zabawki. Z czasem pełzając (odpychając się nóżkami, bądź rączkami - zazwyczaj najpierw rączkami, czyli pełza do tyłu) przemieścić się "w ich kierunku". Gdzieś w trakcie pełzania dziecko nabywa umiejętność samodzielnego siadania i zazwyczaj wówczas dopiero jest gotowe siedzenia. Pełzanie jest także pierwszym krokiem do raczkowania.

Raczkowaniu chciałabym poświęcić osobny i dłuższy akapit, ponieważ uważam je za bardzo istotny element rozwoju maleństwa. Przyznałam się już, że Leoś nie leżał na brzuchu, nie pełzał i umiał siedzieć zanim nauczył się siadać, ale wówczas jeszcze nie wiedziałam dlaczego etapy te są tak ważne. Wiedząc natomiast jak ważne jest raczkowanie, pomimo przekonania babć, że "on po prostu wstanie i pójdzie" postanowiłam, że tego etapu nie pominiemy. Raczkowanie polega na naprzemiennych ruchach rączek i nóżek (prawa nóżka i lewa rączka, i na odwrót), dzięki czemu wzmacniają się mięśnie jednych i drugich. Poza tym w trakcie wykonywania takich naprzemiennych ruchów w mózgu wykształcają się połączenia nerwowe pomiędzy półkulami - lewą (logiczną) i prawą (twórczą). Połączenia te z kolei warunkują prawidłowy rozwój mózgu, a w efekcie umiejętność prawidłowego pisania, liczenia czy czytania. Podobnież ani ja, ani mój małżonek nie raczkowaliśmy i w/w problemów nie odnotowujemy, ale nie mogę się poszczycić wybitną koordynacją ruchową na zajęciach aerobicu, natomiast mąż w ćwiczeniach siłowych "na rękę" też nie przoduje. Niby to nie problem, ale skoro już wiem, to z wiedzy korzystam.

Raczkując malec przemierza niezliczone kilometry po mieszkaniu, co jakiś czas natrafiając na przeszkody w postaci stołu czy szafki. No więc zaczyna się podciąganie i wstawanie. Umiejętność ta jest ważna ze względu na ćwiczenia stawów i łapania równowagi. Należy jednak zwrócić uwagę na to, aby dziecko wstawało naprzemiennie przez jedną i drugą nóżkę. Ponad to stojąc malec powinien mieć stópki ułożone równolegle do siebie.

"Skoro umiem już stać, to może by tak spróbować sięgnąć.." i tak boczkiem boczkiem dzidzia zaczyna się przemieszczać wzdłuż mebli. Chodzenie bokiem istotne jest ze względu na prawidłowe kształtowanie bioderek. Nóżka do nóżki, najpierw wzdłuż jednego mebla, potem coraz odważniej maluch przechodzi do innych mebli stojących obok siebie. Na początku boczkiem, a potem trzymając się jedną rączką dziecko ćwiczy równowagę i nabiera pewności w stawianiu pierwszych samodzielnych kroczków. Z czasem szkrab odkrywa, że nie musi drełować dookoła pokoju, aby dostać się na jego drugą stronę i po prostu puszcza się i idzie - mam wrażenie zapominając, że jeszcze tego nie potrafi. W końcu pokonywane odległości stają się coraz większe, a z pomocną dłonią rodzica nawet całkiem  sporawe :)

UWAGI:
-> o wszelkiego rodzaju chodzikach i pchaczach zapominamy. Nie ma nic gorszego podczas nauki chodzenia niż tego typu "pomoce". Krzywy kręgosłup, płaskostopie czy krzywe nogi to tylko część skutków korzystania z tych sprzętów. Rodzice decydujący się na chodzik popełniają ten błąd tylko raz - przy pierwszym dziecku. Sama zostałam skrzywdzona chodzikiem i nigdy nie zafunduję go swojemu dziecku.

-> dziecko może siedzieć, dopiero kiedy samo usiądzie i to samo dotyczy stania i chodzenia. Pod żadnym pozorem nie należy dziecka sadzać, stawiać czy prowadzać za rączki. Dopóki samo nie zacznie próbować, nie jest na to po prostu gotowe, a tym bardziej nie jest na to gotowe jego małe ciałko.

-> dziecku, które podjęło już pierwsze próby chodzenia należy zapewnić wsparcie i pomocną dłoń. Kiedy Leoś kurczowo trzymał moją rękę i nie chciał jej za nic puścić, czułam, że nie jest jeszcze gotowy do samodzielnych kroczków. Dlatego staram się zachęcać go do chodzenia, ale zawsze być blisko. Pierwsze kroki są dla naszego malucha niczym przejście po linie nad przepaścią, więc potrzebuje poczucia, że w razie czego wpadnie wprost w ramiona mamy.

-> pomagając dziecku podczas chodzenia, trzeba trzymać je za obie rączki, ale nie wyciągnięte ku górze jak to babcie uskuteczniają, ale na wysokości najwyżej ramienia dziecka, a najlepiej łokcia. Dziecku powinno bowiem się podpierać a nie wisieć na naszej dłoni.

Więcej grzechów nie pamiętam, mam nadzieję więcej ich nie popełniać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz