czwartek, 11 października 2012

Bezpieczeństwo na drodze

Uwagę każdej mamy przykuł na pewno wypadek sprzed kilku dni, który zdarzył się w Zabrzu. Na przejściu dla pieszych została potrącona matka z miesięcznym dzieckiem. Tłumaczenie kierowcy, że oślepiło go słońce jest oczywiście żałosne, ale tu chcę skupić się na zachowaniu pieszych na drodze.




Sama jestem kierowcą i przed pojawieniem się Leo dość sporo jeździłam, teraz z kolei głównie poruszam się pieszo, więc potrafię postawić się po dwóch stronach. Tak jak wspomniałam kierowcy nic nie usprawiedliwia, ale bardziej bulwersuje mnie zachowanie młodej matki. Co z tego, że była na pasach? Co z tego, że miała pierwszeństwo i kierowca powinien się zatrzymać? No właśnie, powinien. Dopóki jednak się nie zatrzyma JA nie wchodzę na przejście, tym bardziej z wózkiem. Co więcej, nawet jeśli zatrzyma się kierowca na jednym pasie, a widzę auto nadjeżdżające drugim, nadal czekam. Cmentarze są pełne tych co mieli pierwszeństwo!! Tymczasem mam wrażenie, że większość ludzi albo kompletnie nie ma wyobraźni, albo przynajmniej na przejściu dla pieszych chce się poczuć ważniejszymi niż są. Niejednokrotnie byłam świadkiem ślepego włażenia na pasy, wręcz pchania się pod koła. Owszem pieszy ma pierwszeństwo, ale co mu po tym pierwszeństwie - nie będzie musiał stać w kolejce do św. Piotra?

Przykładów bezmyślności, czy jak kto woli braku wyobraźni daleko szukać nie muszę, znajduję je na własnym podwórku kilka razy w miesiącu. Bo przecież lans z wnukiem nie inaczej jak na spacerze. Zarówno moja mama, jak i teściowa kompletnie nie zwracają uwagi na bezpieczeństwo swoje i Leosia na drodze. Wiem, że nie robią tego celowo, bo przecież życie by za wnuka oddały, ale czasami kiedy obserwuję ich zachowanie przez okno nogi się pode mną uginają!! Owszem obie mieszkają w małym mieście, gdzie ruch jest zdecydowanie mniejszy, ale wariatów na drodze nie brakuję również tam. Przechodzenie przez jezdnię nie po pasach to już standard, łażenie (na skróty) nie po chodniku a po jezdni także, ale zdarza im się też zostawić niezablokowany wózek z dzieckiem kołami do zjazdu wprost na ulicę. Wchodząc na jezdnię zza rogu albo zza dużego samochodu zaparkowanego przy chodniku wypychają najpierw wózek a dopiero później same wchodzą i zaglądają czy nic nie jedzie. Przecież wózek idzie wtedy na pierwszy ogień, a nie mają jeszcze pewności czy nic nie nadjeżdża, a jeśli nadjeżdża to z jaką prędkością, czy kierowca je zobaczy i czy się zatrzyma, nawet na przejściu dla pieszych!! Może jestem przewrażliwiona, może nadopiekuńcza, ale jeśli w grę wchodzi bezpieczeństwo mojego dziecka, nie mogę przymykać oczu na takie zachowanie!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz